niedziela, 1 marca 2015

Wykształcenie to podstawa

Witajcie
Za oknem deszcz….a większość z nas się teraz uczy. Ale po co się uczyć skoro chcemy występować na scenie i rozśmieszać ludzi? To jest właśnie temat dzisiejszego wpisu.
Jak dobrze wiecie ja kabaretem interesuję się od lat 11 – stu. Tak bardziej na poważnie i intensywnie to od 5 – 6 lat. Wcześniej nie myślałam o jakimś „normalnym zawodzie” tylko zawsze mówiłam : ” Ja będę kabareciarzem”. To marzenie nadal siedzi gdzieś w głębi mnie, aby występować, rozmawiać z publicznością, być rozpoznawalną itd. Jednak z wiekiem zmądrzałam. To marzenie nie wygląda tak jak kiedyś wyglądało że szłam w zaparte, że chcę być kabareciarzem i kropka. Teraz to wygląda nieco inaczej. Ja najpierw muszę się wykształcić! To samo radzę wam. Moim celem jestem zostać prawnikiem. Jest to wolny zawód. Tak samo jak kabareciarz. Będę miała taki kaprys to pójdę na scenę rozśmieszać ludzi. A jak coś się nie uda mogę spokojnie wrócić do swojego zawodu.
Najlepszym przykładem są nasi kochani kabareciarze. Gdy poczytamy w wikipedii, encyklopediach czy nawet na moim blogu o naszych kabareciarzach to są tam informacje o ich wykształceniu. Ja też nie piszę tego bez kozery. Uświadamiam sobie i również moim kochanym czytelnikom, że każdy kabareciarz ma wykształcenie. Większość kabaretów rozpoczęła swoją działalność na studiach. Czy z tego powodu przerwali studia? Nie! Pokończyli szkoły i teraz robią kabaret! Przecież, gdy kabaret pojawia się na estradzie to nie zawsze osiąga sukces. My znamy tylko te kabarety, które ten sukces osiągnęły. Lecz gdzieś tam są ludzie, którzy robili kabaret, ale nie odnieśli sukcesu. Dlaczego? Może za słaby materiał? Brak dyscypliny? Konflikty? Tego można by było wymieniać, ale nie o tym teraz jest mowa. Po prostu nie mamy zagwarantowanego sukcesu. Po za tym, aby zostać kabareciarzem trzeba mieć również to „coś”. Wielu rzeczy można się nauczyć, ale nie wszystkiego.
Z tego co wiem to w Polsce jest coś takiego jak Polska Akademia Kabaretu. Studia trwające 2 lata. Myślę, że jest to dobra inicjatywa. Jednak nie należy jej rozpatrywać jako jedynej opcji w swojej ścieżce edukacyjnej. Ja rozważam ją w kategoriach „najpierw skończę prawo a potem może tam się udam”. Jako uzupełnienie mojej osoby. Jest też druga strona medalu. Zobaczcie, że nasi kabareciarze nie są wykształceni na kabareciarzy. Po prostu chcieli robić to zrobili. Moje pokolenie ma w zasadzie to wszystko na tacy. Może iść sobie teraz do takiej Akademii, ma ten kwitek i co z tego? Kabareciarze obecni nie mieli czegoś takiego, ale i tak zrobili wszystko i są znani i sławni. Ale historia kabaretu na przełomie lat to już temat na kolejny wpis ;)
Zobaczcie. Podam hipotetyczną sytuację. Kabaret działający na estradzie od kilku lat nagle dostaje kryzysu. Dochody są mniejsze, nie mają już takich tłumów jak kiedyś. I co teraz? Mogą dalej iść w zaparte lub po prostu się rozejść. I co taki kabareciarz bez wykształcenia ma zrobić? Pójdzie do urzędu pracy bądź będzie bezrobotny. A kabareciarz z wykształceniem? Może wrócić do zawodu w którym jest najlepszy bo się go wyuczył. Jeżeli ktoś skończył filologie angielską może zostać np. nauczycielem czy tłumaczem. Jeżeli ktoś skończył AWF może zostać np. wf-istą czy trenerem.
(według mnie) Nasi kabareciarzy gdy zakończą swoją działalność mogą być spokojni. Bo mają zawód do którego mogą wrócić.
Pamiętajcie! Na prawdę warto wykształcić się w jakimś określonym zawodzie. Bo naszej wiedzy nikt nam nie odbierze :)
Aleksandra :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz